Pogodny, pierwszy dzień pobytu w Tromsø. Różowe chmury na niebie, brak opadów, spokój północnego miasta. Moje myśli zjednoczyły się z kolorem chmur, a świat widziany na różowo zaczął przekonywać mnie, że na pewno już dziś zobaczę zorzę polarną, która tylko czeka na mnie, by rozpocząć taniec na niebie, wieloryby zaczną wyskakiwać z wody, by pokazać się w całej okazałości specjalnie dla mnie, a ze szczytu kolejki Fjellheisen zobaczę Tromsø w przepięknie różowej (a jakże) poświacie. Jedynie zegarek mnie oszukiwał, bo przecież dopiero 12:00 a ja czułam się jakby była co najmniej 17:00 i dzień chylił się ku końcowi.
Szukając sklepu, w którym można kupić bilety na komunikację miejską, czułam się jak Indiana Jones na wyprawie w poszukiwaniu skarbów ukrytych hen daleko na krańcach świata. Dumna i szczęśliwa trzymając już bilet w ręku, patrzyłam na świat dalej przez różowe okulary. Pobiegłam na autobus linii 26, który właśnie odjeżdżał z przystanku, z którego powinnam odjechać. Różowy świat sprzyjał mi – na piechotę dogoniłam autobus, który podjeżdżał pod samą kolejkę Fjellheisen. Różowe chmury przesuwały się łagodnie po niebie, kiedy wysiadałam z autobusu na przystanku o tej samej nazwie co kolejka. Ja i mój różowy świat podążyliśmy w stronę wejścia do kolejki Fjellheisen.
Tablica informacyjna zawieszona na ścianie zdradza, że najbliższy wagonik odjeżdża za pół godziny. Poczekam, przecież nadal będzie pięknie, różowo i nic nie jest w stanie zepsuć tego wspaniałego widoku, który został wykreowany w moich różowych myślach.
12:15 Jest dobrze. Robi się trochę ciemniej, ale to nic przecież będzie pięknie, na niebie nadal będą różowe chmury, a widoki wspaniałe.
12:30 Wjeżdżamy kolejką Fjellheisen na górę.
W ciągu 4 minut kolejka dociera na szczyt, jednak przed wjazdem na górną stację zatrzymała się i zaczęła się kołysać. Silny wiatr nie ustępuje, a jego podmuchy wyraźnie czuć w środku wagonika. Wjeżdżający ze mną nie czują się zbyt komfortowo, co jakiś czas słychać westchnienia, okrzyki strachu związane z kołysaniem. Kolejka w końcu rusza. Wysiadamy.
Pstryk pierwsze zdjęcie. Niewiadoma zbliżających się warunków, idę do góry schodami prowadzącymi do wyjścia na taras widokowy. Odsuwam zaśnieżone drzwi i jestem. Wiatr jest coraz silniejszy. Nim podeszłam do barierki, różowe chmury zniknęły, a zamiast nich pojawiła się na horyzoncie nadchodząca śnieżna nawałnica.
Mój różowy świat się zawalił. To niemożliwe, że jeszcze pół godziny temu świat był cały w różu, a teraz atakuje go śnieżna nawałnica. Ludzie, którzy wjechali kolejką Fjellheisen razem ze mną, robią kilka zdjęć i szybko uciekają do środka, strefy bez wiatru, śniegu i żadnych widoków. Pewna Azjatka chcąca za wszelką cenę mieć zdjęcie z Tromsø w tle uparcie próbuje robić selfie. Patrzę na to, co się przede mną dzieje, a smutek i niedowierzanie powoli atakują mój różowy obraz, wykreowany w mojej głowie.
Pół godziny, tylko pół godziny różnicy czasu i już nic nie widać. Zupełnie nic. Nici z wejścia, na szczyt, którego już nawet nie widać zza śnieżycy, nici z zapierających dech zdjęć z różowymi chmurami, na tle migoczącego w dole miasta, nici z rozłożenia statywu i rozkoszowania się widokami do wieczora, z tańczącą radośnie zorzą na niebie. Z mojego różowego świata zniknęła zorza, a wieloryby przestały wyskakiwać w całej okazałości z wody.
Na tarasie widokowym zostałam ja, śnieżyca i wiatr.
P. S Przed wjazdem warto sprawdzić pogodę, a na stronie kolejki warto sprawdzić, czy kursowanie wagoników nie zostało zawieszone przez panujące warunki atmosferyczne. Strona kolejki: Fjellheisen.
Inne wpisy z wizyty w Tromsø:
Jak byłam tam kilka dni później to przez większ czę tygodnia kolejka była zamknięta, a w ostatni dzień, gdy j otworzyli, to wolałam jechac obejrze fiordy na Kvaloya i w rezultacie w ogóle nie wjechałam na górę 🙂
Popieram – też bym wolała fiordy, ale niestety mi odwołali dwa razy z rzędu wyjazd więc musiałam kombinować co mogłabym zobaczyć sama. Przy wjezdzie kolejką miałam szczęście w nieszczęściu – nie zobaczyłam widoków, ale wjechałam na górę, później, przez resztę tygodnia była już nieczynna 🙂
Ojej 😀 Na tym pierwszym zdjęciu niebo wyglada pieknie, szkoda, że tak to się zmieniło…
Co za zakończenie historii! 🙁
Na widok tej mgły mam dreszcze 😉
To była śnieżyca która zasłoniła cały świat.
Oooj tak, pogoda zmienna jest. Nadzieja jednak umiera ostatnia… szczególnie ta na dobry kadr. Aczkolwiek powiem Ci – długo miałas na oczach te różowe okulary 😉
Bo ja taka optymistka jestem 😀
OOOO wiem co czułas robiac ta fotke z zachmurzonego szczytu…..smuteczek 🙁
… niedowierzanie bardziej, ale to był pierwszy dzień w mieście i za bardzo nie wiedziałam jak bardzo pogoda może być zmienna. 🙂
Pamiętam jak kiedys pojechałam do Fethiye, wsiadłam do busa na szczyt góry, z której miał byc przepiękny widok na plażę Ölüdeniz i akurat jak dojechałama okazało się, że cały szczyt jest zakryty przez chmura… zjechałam więc na dół, bo było okropnie zimno i klimat zrobił się mroczny jak w Mordorze. Oczywiscie zaraz po zjechaniu przejasnilo sie i szczyt znowu byl sloneczny i bezchmurny… 🙂
To miałaś przeżycie podobne do mnie 🙂 Kurcze czasem ma się jednak pecha do punktów widokowych podczas zwiedzania, a najgorsze jest to że nie jesteś w stanie nic z tym zrobić 😉
Może zdjęć i widoku nie było, ale wspomnienia do końca życia i przygoda, o której można napisać! Świetnie się to czytało! Pozdrawiam.
Dziękuję! Właśnie o to chodzi – przygoda się liczy.
Szkoda, że pogoda nie dopisała.. następnym razem będzie lepiej 🙂
Przynajmniej mam powód by wrócić raz jeszcze 😉
Niesamowite te zdjęcia
Lubię taki eklimaty 🙂 Tylko szkoda, że o tej porze roku jest tam tak zimno 😉
Nie jest zimno, wieje silny wiatr tylko 😉
Ojej, szkoda, że widok nie był cho troszeczkę lepszy 😉
zdjęcia super, nawet te w sniezycy.:)
Diękuję 🙂
Na samą myśl o takiej podróży kolejką robi mi się słabo. Pewnie byłabym tą krzyczącą częścią towarzystwa. Przykro mi, że nie udało Ci się skorzystać z pięknych widoków i mam nadzieję, że jeszcze to nadrobisz 🙂
Przynzaję że trochę i ja sama byłam przestraszona, ale nie wydawałam żadnych dźwięków. ;)Jest pretekst by wrócić raz jeszcze 🙂
Szkoda, uda się następnym razem! Racha, przed wycieczką w takie miejsca lepiej sprawdzić panujące warunki atmosferyczne. Sympatyczne miejsce, pozdrawiam! 😊
Hej zazwyczaj zwiedzam będąc po za zasięgiem czegokolwiek co zabrałoby mi czas z podróży, więc niestety nie miałam pod ręką nic co mogłoby podpowiedzieć że za chwilę będzie śniezyca, ale czy zawsze musi być idealnie?